Muzyka idealna do… striptizu

Są takie utwory, które sprawiają, że człowiekowi chce się śpiewać. Są takie, przy których tyłek sam podskakuje, a nogi nie potrafią się zatrzymać. Chcesz, czy nie chcesz – będziesz tańczyć. Są takie, które wyciszają, są też takie, które nakręcają energetycznie i sprawiają, że chce się działać. Niestety dzisiaj nie o tym, bo na tapet weźmiemy te utwory, które sprawiają, że w głowie rodzą się sensualne wyobrażenia i od namiętności jesteśmy dosłownie o krok.

Niewielu pewnie zaskoczy, że wiele kobiet w związkach przyjmuje bierną postawę. Chcą być zaskakiwane, ale same nie są w stanie wymyślić niczego kreatywnego. Dzisiaj, drogie Panie, bierzemy się za siebie i zaskakujemy naszych panów. Są Mikołajki, więc raz w roku można zaszaleć! Niech i oni mają czasami coś od życia.

Nie wiem, czy istnieje chociaż jeden heteroseksualny mężczyzna, który zareagowałby negatywnie na kobietę, która zatańczy dla niego w seksowny sposób. Jak to zrobić? Jest wiele możliwości i jeszcze więcej poradników na youtubie, więc nie będę Wam mówiła, co macie robić. Zresztą przy odpowiedniej muzyce ciało samo wie, jak się poruszać. Kwestią najważniejszą jest więc… wybór muzyki!

Tak też specjalnie na tę okazję stworzyłam listę 10 utworów, które do striptizu nadają się idealnie.

 

Zacznijmy od najbardziej znanego i lubianego „You can leave your hat on”. Słuchajcie, co mówi Cocker – pod koniec utworu powinnyście mieć na sobie już tylko kapelusz ;)

 

Jeśli Cocker do Was nie przemawia, to proponuję… „Drink you sober” słodkiej Bittersweet. Utwór tak bardzo zmysłowy, że nawet zwykłe patrzenie w oczy i delikatne bujanie biodrami może sprawić, że po 3 minutach facet przyciśnie was do łóżka. Albo do ściany…

 

Nie byłabym sobą, gdybym nie zaoferowała również utworu, który zawsze najbardziej rozkręca mnie. Już sam wstęp jest zmysłowy i przywodzi na myśl skojarzenie tylko z jednym. Tak też zawsze kiedy słyszę „I would die for you” myślę o tym, jak mogę się do tego poruszać i powoli zsuwać z siebie kolejne elementy ubioru.

 

Jeśli wolicie coś odrobinę mocniejszego, co dodatkowo będzie miało jednoznaczny tekst, to może „Closer”? Nine Inch nails z premedytacją stworzyli ten kawałek. Doskonale wiedzieli, co się będzie działo z ludźmi podczas słuchania go. Zwierzęcy rytm pomaga wyzwolić w sobie wewnętrzną kocicę, która zawładnie wszystkimi zmysłami partnera.

 

Jeśli wciąż nie znaleźliście niczego dla siebie, to może AC/DC Was zadowoli? Spokojny riff „The Jack” nadaje się do rozbierania i zmysłowych ruchów. Kuś przy tym swojego faceta i flirtuj, a na pewno od tej chwili każdy Jack będzie kojarzył mu się z Tobą.

 

A może Marilyn Manson? Piosenka „Para-Noir” co prawda bardziej kojarzy mi się z tańcem na rurze, ale do striptizu też się nadaje. Do seksu właściwie też pasuje. Ogółem jest po prostu sypialniana, jeśli ktoś lubi odrobinę ostrzejszy klimat. To takie chili puszczone z głośników. Przy tym możesz zdzierać ubrania, możesz drapać, gryźć i wyzwolić swoje prawdziwe instynkty.

 

Grupa N.E.R.D.-ów również ma na koncie coś, co może stanowić idealne tło dla zmysłowych wygibasów. „Hypnotize you” na pewno zahipnotyzuje każdego widza seksownego spektaklu. Możesz przy tym patrzeć mu w oczy i szeptem wyśpiewać, że go zahipnotyzujesz. Gwarantuję, że będzie słuchał każdego słowa.

 

Wielu jest artystów, których dzieła można wpisać na tą listę, ale podrzucę Wam jeszcze Moby’ego, bo… „I like it” I like it a lot ;) Posłuchajcie, a przekonanie się, dlaczego nie mogło tego zabraknąć. To się nadaje tylko do sypialni. Słuchane w każdym innym miejscu może spowodować rozproszenia i niestosowne wyobrażenia.

 

Nie daruję sobie również „Dance for you”. Tutaj mamy profesjonalistkę, która już w teledysku prezentuje nam możliwe wykorzystanie utworu. W komplecie z muzyką dostajemy więc gotowy układ, który wystarczy zaprezentować później partnerowi. On niekoniecznie musi widzieć, że to dzieło kogoś innego. Ciii… niech to pozostanie naszą małą tajemnicą ;)

 

Zasadniczo nikt nie mówi, że tylko kobiety mogą robić striptiz, dlatego na koniec coś inspirowanego męskim popisem. Na pewno każdy zna Magic Mike’a i jego taniec do „My pony”. Mrrrr… oglądałabym taki pokaz tylko dla mnie!

 

A jeśli już o Magicu mówimy, to z tego też filmu pochodzi przykład, że zasadniczo każda piosenka jest dobra :P

No a kiedy muzyka już wybrana, wystarczy wcisnąć się w jakiś seksowny ciuszek (najlepiej kilka warstw, żeby było co ściągać), pokręcić biodrami w ramach treningu, wybrać odpowiednią porę, usadowić partnera w wygodnym miejscu, puścić muzykę i… niech dzieją się cuda!

Miłej zabawy, Kocice!

5 komentarzy

  1. Kochana Beato, jestes swietna!
    Bede wracac tu czesciej :)

  2. Wszystko fajnie, ale problem pojawia się gdy to facet chce być przyciskany do ściany przez kobietę i to on woli być uległy… Striptiz za wiele tu nie pomoże. Masz może lekarstwo na takie coś? ;>

  3. „na tapet”, nie „na tapetę”. Taki drobny błąd językowy.