Wywiad przeprowadzony przez czytelników bloga Cyrysi w kwietniu 2016 dostępny także T U T A J
Królowa Karo
Skąd pomysł na pisanie książki z punktu widzenia mężczyzny? Skąd u kobiety znajomość meandrów męskiej psychiki? Czy to intuicja czy może jakiś mężczyzna weryfikował ten punkt widzenia?
Zawsze interesowała mnie ludzka psychika. Swoją w miarę znam, więc najchętniej zgłębiam płeć przeciwną. Chętnie grzebię ludziom w głowach, jeśli tylko mi na to pozwolą i staram się zobaczyć świat ich oczami. Pomysł na „Nie dla Ciebie” wziął się właśnie z chęci zrozumienia pewnego człowieka. Po rozmowie z nim usiadłam wieczorem i napisałam dwie strony tekstu. Starałam się spojrzeć na sytuację z jego perspektywy. Później (nie pamiętam jakim sposobem) tekst trafił w jego ręce, a ja usłyszałam, że to brzmi tak, jakby sam napisał te słowa. To mnie zainspirowało i rozwinęłam historię.
perus
1. Zapewne zna Pani książki dwóch polskich autorek napisane z punktu widzenia mężczyzny: „Houston, mamy problem” (K Grochola) i „Zwyczajny facet” (M Kalicińska). Która z nich podobała się Pani bardziej i dlaczego?
Nie czytałam niestety ani jednej, ani drugiej. Szczerze mówiąc niezbyt często sięgam po tego typu literaturę. Głównie dlatego, że pozycje, które przerobiłam nie zachęciły mnie do sięgania po kolejne. W większości można odnaleźć ten sam schemat zachowania i już od pierwszych stron wiadomo, czego można się spodziewać i jak to się skończy. To był jeden z powodów, dla których zaczęłam pisać – zakończenia moich książek nie da się przewidzieć. Trzeba doczytać do końca.
izabela81
1. „Nie dla ciebie” napisała Pani z męskiej perspektywy. Czy było to dla Pani trudne wcielić się w umysł mężczyzny i pokazanie nam postrzeganie świata, kobiet, zdrad jego oczami?
Zasadniczo wcielenie się w mężczyznę nie jest trudne. Wiele kobiet to zrobiło – chociażby wcześniej wspomniane panie: Grochola i Kalicińska. Nawet szalenie popularna E. L. James. Pytanie, czy wyszło im to dobrze? Czy rzeczywiście były w stanie wiarygodnie oddać męskie myśli? Niestety większość pisarek w ciało mężczyzny wkłada kobiece podejście do świata. Ja z kolei staram się wykorzystać wiedzę zdobytą o samcach i ich sposobie myślenia. W mojej opowieści nie znajdziecie motylków w brzuchu i serduszek. Tu nie ma (typowego dla literatury kobiecej) faceta, który dla kobiety zrobiłby wszystko. Jest szorstkie, męskie podejście. Jest prawda. Pytanie: dlaczego uważam, że mi wyszło to lepiej niż innym? Cóż, kiedyś robiłam sobie test na płeć mózgu i wyszło mi, że jestem mężczyzną w 80% – taki wynik to nie przelewki!
2. W „Nie dla ciebie” porusza Pani temat zdrady. A jaki rodzaj zdrady jest dla Pani jako kobiet najgorszy, której nie byłaby Pani w stanie zaakceptować (jeżeli w ogóle można mówić o akceptowaniu zdrady)?
Nie akceptuję zdrady żadnego rodzaju – rzucam faceta, jak tylko przyśni mi się, że obejrzał się za inną ;) Jednakże jeśli już miałabym wybierać, to – podobnie jak Dawid – największy problem miałabym ze zdradą emocjonalną. Tu już nie chodzi o potrzeby chuci, albo głupotę zrobioną po pijaku. Chodzi o świadomą decyzję i wybór.
martucha180
1. Zapytam przewrotnie: skoro nie dla ciebie, to dla kogo?
Dla wszystkich ciekawskich, którzy nie boją się łamać zakazów. W końcu pokusa… zawsze jest silniejsza.
2. Ciekawi mnie, co o Pani talencie literackim w gimnazjum i szkole średniej mówili poloniści, jak Panią zachęcali do pisania i motywowali?
Właściwie w szkole nie chwaliłam się talentem literackim (zresztą… talent? Zamówiłam z Chin, ale jeszcze nie przysłali). Wzięłam udział w kilku konkursach, ale nie było to nic, co wzbudziłoby zainteresowanie nauczycieli. Jeśli chodzi o motywowanie, polonistki zwykle robiły to za pomocą czerwonego długopisu. Zwykle posługując się cyframi z przedziału 2-4. No ale trzeba im wybaczyć – to tylko polonistki. Mają prawo nie znać się na matematyce. Może nie umiały liczyć do sześciu?
Angel Oscuro
1. Inżynier i pisarz. Pisanie jest spełnianiem marzeń z głębi serca, a zawód sposobem na codzienność, czy w zawodzie też jest pasja?
Chyba nie potrafiłabym robić czegoś, w czym nie znalazłabym pasji. Już w dzieciństwie miałam smykałkę do budownictwa i architektury. Poza topieniem Simsów w basenie, zawsze najbardziej lubiłam budować im domy ;) Poza tym wszystko, czym się zajmuję – zarówno kierunki studiów, jak i pisarstwo – to dziedziny, które pozwalają tworzyć i działać kreatywnie. Bardzo bym się męczyła, gdyby przyszło mi pracować w monotonnym zawodzie. Nie potrafiłabym z uśmiechem na ustach każdego dnia robić tego samego bez perspektywy rozwoju. A ja lubię się uśmiechać!
2. Ile trzeba mieć w sobie siły, by odważyć się napisać nie „do szuflady”?
Ja nie wiem, ile trzeba mieć siły, żeby pisać „do szuflady”! Jestem trochę ekshibicjonistką – uwielbiam obnażać się przed ludźmi (tylko bez podtekstów proszę. Ja to niewinna jak lilija jestem, tylko o literaturę mi chodzi). Nawet kiedy dopiero zaczynałam przygodę z pisaniem, publikowałam swoje teksty w sieci i z niecierpliwością czekałam na komentarze. Dla mnie książki to sposób komunikowania się z czytelnikami. Ja daję im swoje myśli, oni oddają mi swoje odczucia. Coś pięknego. Uwielbiam, jak czytelnicy do mnie piszą.
Desari
1. W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest się wybić na rynku wydawniczym. Napływają do nas fale autorów z wszystkich zakątków świata. Ludzie często omijają to co jest nasze, Polskie. Jaką dałaby Pani radę osobom, które chcą zacząć swoją przygodę z pisaniem? Jak wybić się na tak wielkim rynku wydawniczym? Stosować duży marketing dla swojej powieści, czy może pozwolić jej iść własnym torem?
Rady są dwie. Po pierwsze: pisać, pisać, pisać i pisać. A jak się już skończy pisać, to pisać dalej. Jeśli po 8 latach Wam się nie znudzi, to znaczy, że znaleźliście zajęcie dla siebie. Druga rada to: promować, promować, promować! (dobra rada dla mnie, bo jestem beznadziejna w tej kwestii) Jeśli zostawi się książkę i pozwoli jej „iść własnym torem”, to choćby była perełką, zginie w odmętach oceanu. Książka może zaistnieć tylko i wyłącznie w momencie, kiedy ludzie w ogóle dowiedzą się o jej istnieniu. Także czytajcie i przekazujcie „Nie dla Ciebie” wszystkim znajomym. Przemycę też małe ogłoszenie parafialne: czy jakiś marketingowiec nie poszukuje przypadkiem pracy?
Daria S
1. Dlaczego akurat vel B. Angel? Czy to może za sprawą wiary w sukces? Dobry anioł, który czuwa nad Pani twórczością?
Pseudonim wziął się z blogów, które pisałam. Wtedy wolałam pozostać anonimowa, później pierwszą książkę wydałam pod tym samym pseudonimem, żeby ludzie, którzy mnie czytali, wiedzieli, że ja to ja. Jeśli zaś chodzi o samo brzmienie pseudonimu, to każda składowa ma swoje wyjaśnienie. „Sir”, bo zawsze chciałam mieć tytuł lorda :P A tak naprawdę to po prostu jestem wredną małpą i próbowałam wkręcić światu, że jestem mężczyzną. Po co? Dlatego, że sama zawsze bardziej lubiłam czytać książki napisane przez mężczyzn. „B.”, bo obecnie wstawianie nadprogramowych literek do wszystkiego jest taaakie popularne. No i „Angel”, dlatego że kiedy otarłam się o śmierć, jedną z pierwszych rzeczy, jakie usłyszałam po przebudzeniu w szpitalu, były słowa lekarki: „Dostałaś drugie życie od anioła”. Chyba trochę w to wtedy uwierzyłam.
2. Jak Pani zachęciłaby mnie czy innego czytelnika do sięgnięcia po tą powieść? Co takiego wg Pani ona ma, że powinno się po nią z chęcią sięgnąć? :)
Hmm… prowadzę stronę beatapisze.pl i mogę zajrzeć w statystyki. Co zaskakujące, najczęściej wyszukiwaną frazą, po której ludzie tam trafiają jest: „Jakiej kobiety pragną mężczyźni” – moja książka odpowiada na to pytanie, mało tego, po drodze odpowiada także na pytanie: „Jakiego mężczyzny pragną kobiety”. W dodatku jest po prostu dobra i inna niż wszystkie. Znajdziecie w niej prawdziwą historię, która mogłaby przytrafić się każdemu, bo facetów takich jak Dawid jest mnóstwo. Ja daję Wam możliwość zajrzenia do jego umysłu. Z perspektywy osoby trzeciej wszystko jest proste – facet okłamuje dwie kobiety i wykorzystuje je, więc jest świnią niewartą pożałowania, ale to jest bardziej złożone. On też ma swoje powody. Jego zachowanie nie bierze się z niczego. Dajcie mu szansę.
Dorota Ka
1. Jeśli chodzi o osobowość bliżej Pani do Dominiki czy do Sonii?
Osobowości Dominiki i Sonii starałam się stworzyć jako kompletne przeciwieństwa – ogień i wodę. Sama z kolei jestem zodiakalnym lwem, więc jak wiadomo moim żywiołem od zawsze był ogień. Zdecydowanie bliżej mi do psotnej, nieprzewidywalnej Dominiki niż spokojnej, opanowanej damy, jaką jest Sonia.
Karolina Klekowska
1. W opisie Pani książki ” Nie dla ciebie” znalazłam pytanie : „Co jest tak naprawdę ważne dla mężczyzny – uroda czy charakter?” Wiem, że w książce na pewno Pani coś o tym mówi, ale nie miałam jeszcze przyjemności jej przeczytać. Czy mogłaby Pani wyjaśnić, co wg Pani, jako autorka książki z perspektywy mężczyzny, typowy facet uważa za najważniejsze?
Jako idealistka powiem, że oczywiście charakter jest ważniejszy. Uroda przemija, a charakter zostaje, więc lepiej wydłubać sobie oczy niż męczyć się z kimś, kto jest piękny i nudny (a później będzie stary, brzydki… i nudny). Musimy jednak wziąć poprawkę na to, że mężczyźni są wzrokowcami. Często zdarza im się wybierać kobiety mniej inteligentne, ale za to ładne. Dlaczego? Cóż, ostatnio usłyszałam, że mężczyzna jest tylko układem podtrzymania życia dla penisa. Jak wiadomo, penis mózgu nie posiada, toteż inteligentnej kobiety nie potrzebuje ;)
2. Jak w 3 słowach określiłaby Pani „Nie dla ciebie”?
Ja już określiłam to w trzech słowach: (1)Nie (2)dla (3)Ciebie ;) Mam użyć innych? W takim razie: Pokusa jest silniejsza.
Agnieszka Mierzwińska
1. Jak postąpiłaby pani, gdyby okazało się że to pani jest ofiarą takiego „Dawida”, który spotykając się z panią ma też inną kobietę? A wasza znajomość byłaby na poziomie mówienia sobie „kocham Cię”…
Kopnęłabym go w dupę, a później napisałabym o tym w książce :P
2. Gdyby taka sama sytuacja zaistniała w pani życiu, to znaczy poznałaby pani dwóch kompletnie odmiennych od siebie mężczyzn, jednak obaj byliby pociągający w inny sposób co by pani zrobiła? Odrzuciła jednego z nich, czy kontynuowała znajomość z obydwoma?
Jestem kobietą, a kobiety z natury są niezdecydowane, więc miałabym straszny problem z wyborem. Na szczęście świat idzie do przodu. Monogamia to przeżytek – moglibyśmy żyć w trójkę. Przynajmniej wtedy nie musiałabym się obawiać, że nie ma kto drewna narąbać.
Nathalee xxx
1. Czy jest lub była w pisaniu jakaś bariera, którą trudno jest/było przeskoczyć? Jakiś fragment powieści, który pisało się opornie?
Nie pamiętam. Raczej nie. Ze wszystkim można sobie poradzić. Najciężej pisało mi się sceny z Sonią, bo jej charakter jest mi trochę obcy. Z trudem przychodziło mi patrzenie na świat jej oczami i kreowanie prawdopodobnych sytuacji z jej udziałem.
2. Dzieło zostało napisane, myśli się o wydaniu/ma się książkę gotowa do druku. Pojawia się myśl, że jest to historia kolejna z serii? Taka, po którą ludzie będą sięgać bez przekonania?
W przypadku „Nie dla Ciebie” nic takiego nie miało miejsca. Dlaczego? Ponieważ to nie jest książka kolejna z serii. Z całą pewnością można powiedzieć, że wyróżnia się na tle literatury swojego gatunku. Narcystycznie stwierdzę, że również się wyróżniam. W końcu który pisarz może się pochwalić tym, że ma swojego shota?
ewela_90
1. Widziałam w komentarzach sugestie, że sceny erotyczne są bardzo subtelne i mogłyby zostać rozwinięte. Czy tworząc erotyk nie pomyślała Pani o tym, żeby opisywać to z większą dokładnością?
„Nie dla Ciebie” nie jest typową literaturą erotyczną. Owszem, znajdziecie w niej trochę seksu, ale jest on tylko tłem dla tego, co dzieje się wokół niego. Moje opisy mają przekazywać atmosferę, jaka towarzyszyła zbliżeniom. Zresztą ja się tylko domyślam, jak to wszystko wygląda. Sama nie wiem, niewinna jak lilija jestem – powtarzam, żebyście przypadkiem nie myśleli o mnie nie wiadomo czego. Ja w ogóle nic o seksie nie wiem. Zresztą wierzę w Waszą spostrzegawczość. Wystarczy na mnie spojrzeć. No proszę Was, czy ja mogę mieć jakąkolwiek wiedzę praktyczną o tym, o czym piszę? A skąd!
2. Po opisie widać, że nie pisze Pani książek jednego gatunku. Dlaczego? Nie byłoby to łatwiejsze? I czego w takim razie można się po Pani jeszcze spodziewać?
Nie lubię ograniczeń. Bawię się słowem, szukam swojego miejsca i sprawdzam, w którym gatunku będę się czuła najlepiej. Pierwsza książka była przygodowa, druga jest o relacjach damsko-męskich, kolejna jest obyczajowa i delikatnie kryminalna, a obecnie piszę coś, co można chyba nazwać thrillerem. Co będzie później? Kto wie. Może napiszę romans? Może horror? A może wrócę do któregoś z już przetestowanych tematów?
hanku14
1. czy inspiracją i pomysłem na książkę są zwykłe rzeczy, miejsc, słowem codzienne sytuacje lekko ubarwione (lub właśnie takie jakie są) czy po prostu można usiąść i napisać co w duszy gra?
Inspiracją może być wszystko – zarówno miejsca, jak i sytuacje. Ludzie także potrafią być inspirujący. Czasami nie są nawet świadomi tego, ile zabawy mi dają. Są też chwile, że pomysły biorą się same z siebie. Wystarczy usiąść i pisać. Zdarzają się również sytuacje, w których siadam do pisania z gotową koncepcją, ale palce mnie nie słuchają i piszą coś zupełnie innego. Takie to złośliwce.
2. Jakie są Pani zainteresowania i pasje prócz książek? Co Panią odpręża i ładuje baterie?
Przytulanie! To jest zdecydowanie coś, co odpręża i ładuje mi baterię. Szkoda, że nie do końca można to podciągnąć pod pasję. Ta zwykle ową energię pochłania. Może mogłam zafascynować się szydełkowaniem? Niestety poza pisaniem, najwięcej radości daje mi taniec. Uwielbiam to, że w tańcu można improwizować i robić to, co się czuje. Poza tym lubię wszystko, co związane z tworzeniem – rysuję, maluję, tańczę, śpiewam, lepię babki z piasku itp.
Edyta Chmura
1. Pisze Pani od dawna i jak widzę na blogu część stworzonych historii zostało wypuszczonych w świat w formie niewydrukowanej, jest też książka wydana pod pseudonimem. Wydaje mi się zatem, że „Nie dla Ciebie” jest przełomem i wreszcie więcej osób usłyszy o Beacie Worobiec. Jakie uczucia wywołało u Pani wydanie tej książki? Czy już świętowała Pani sukces czy to za wcześnie? :)
Mam nadzieję, że książka trafi do jak największej liczy osób. Uważam jednak, że jeszcze odrobinę za wcześnie na świętowanie sukcesu – chciałabym, aby czytelnikom podobało się to, co przeczytają i aby chcieli sięgnąć po moją kolejną książkę. To jest prawdziwy sukces.
2. Zacytuję ostatni wpis na Pani blogu, bo wstęp jest cudowny, już dawno tak się u uśmiałam (śnięty halibut…buahahaha):
„Mój były to idiota! Głupi frajer. Imbecyl. Kołtun. Kornik zrosłozębny. Śnięty halibut. Morena denna. Toż to był dosłownie muł epoki, ten mój były! Kretyn nad kretynami. Większego debila to jeszcze świat nie widział!”
Zapewne podobnych epitetów mogłaby Pani wymyślić więcej. Czy słowa mają dla Pani jakąś granicę? Czy jest coś, czego nie potrafiłaby Pani wyrazić, opisać słowami?
Każdy ma jakieś granice. Ja np. ostatnio miałam straszny problem z wyrażeniem w słowach odczuć po zjedzeniu czekolady (uwielbiam czekoladę, a ze dwa tygodnie jej nie jadłam!). Dziwnym trafem zawsze brakuje mi też języka w gębie, kiedy słyszę wyznania miłosne. Kompletnie nie wiem wtedy, co mam odpowiedzieć.
Sylwka S.
1. Każdy ma w życiu sytuacje, z których jest dumny lub odwrotnie. Co najbardziej szalonego zrobiła Pani w swoim życiu, a co chciałaby jeszcze zrobić?
Chciałabym wyruszyć w podróż dookoła świata. Budzić się w jednym miejscu, a zasypiać w innym. To musi być coś wspaniałego. Jeśli zaś chodzi o szaleństwa, których doświadczyłam, to czasami jeżdżę na rowerze… bez trzymanki!
2. Do dziś pamiętam zapach … ?
Wiele zapachów pamiętam. Zapach świeżego ciasta drożdżowego, które babcia robiła na niedzielę, albo zapach spalonych włosów, jak koledzy się kiedyś bawili za moimi plecami. Zapach czekolady pamiętam aż za dobrze. I zapach truskawek. Uwielbiam zapach truskawek. Albo czekolady z truskawkami. Ach, jeeej… aż zgłodniałam!
Wiktoria Guziewicz
1. Czy w Pani książkach dominuje fikcja literacka, czy też doświadczyła Pani pewnych sytuacji, poznała osoby, których charakter przedstawia Pani w książkach?
Zwykle staram się uciekać od umieszczania w książkach ludzi, których znam, jednak zdarza mi się z premedytacją ich tam wciskać. Czasami dlatego, że mnie zafascynowali, czasami dlatego, że mnie wkurzyli. Swoją drogą, ludzie powinni bać się pisarzy. Wkurzysz normalnego człowieka, to chwilę się podenerwuje i w najgorszym przypadku zakończycie znajomość. Wkurzysz pisarza, a ten wyżyje się na tobie w książce, która – o zgrozo – może stać się bestsellerem. Później wystarczy, że ktoś zada odpowiednie pytanie i cały świat będzie się z ciebie śmiał. Jakie to jest złeee… :>
2. Czy jest Pani szczęśliwa? Najważniejsze pytanie, które z pozoru wydaje się łatwe…
To nie jest proste pytanie. Zwłaszcza w kraju ludzi, którzy uwielbiają narzekać. Ja jednak na przekór powiem: tak, jestem – nie mam innego wyboru. Rodzice mnie do tego zmusili, kiedy wybrali mi imię (Beata po łacinie znaczy „szczęśliwa”).
Molek Molek
1. „Beata pisze”, a książki z jakiego gatunku Pani Beata już wie, że nigdy nie napisze i dlaczego?
Najprawdopodobniej w życiu nie napiszę książki historycznej, ponieważ nigdy za takimi książkami nie przepadałam. No i niespecjalnie fascynuję się historią, więc nie mam odpowiedniego zaplecza, aby taką książkę popełnić.
2. „To nie dla Ciebie, daj sobie z tym spokój” – często powtarzają osoby w naszym otoczeniu. Słucha Pani takich rad, czy na przekór robi właśnie to co „Nie dla ciebie”?
Takie rady do mnie nie docierają. Jeśli ktoś mi powie, że ogień parzy, to i tak zbliżę rękę do ognia, żeby przekonać się o tym na własnej skórze. Teksty tego typu tylko jeszcze bardziej nakręcają mnie do działania, bo chcę wtedy udowodnić takiej osobie, że mogę wszystko. Mam z tego dziką satysfakcję.
Izabela Raszka
1. Jaka jest Pani ulubiona potrawa?
Załóżmy, że proces napisania i wydania książki to potrawa, jakie powinna mieć według Pani składniki?
Ciężko proces porównać do potrawy. Opowieść może być potrawą, a pisanie i wydawanie, to sposób jej przygotowywania. Jeśli więc rozważać książkę, to powinna mieć pół litra ciekawej historii, pół kilo akcji (wraz z nieoczekiwanymi jej zwrotami), jedno serce autora, dwie czubate łyżki humoru, kilka nieszablonowych postaci (świeżych) i trochę pieprzu do smaku.
2. Czym najbardziej zaskoczyło Panią życie?
Życie zaskakuje mnie na każdym kroku. Zaskakujące jest to, że porozumiewamy się jednym językiem, a i tak często dochodzi do nieporozumień (np. ja mówię: „Idź wynieść śmieci”, a facet siada na kanapie i pije piwo). Zaskakujące jest to, że jak się coś pieprzy, to idzie lawinowo i pieprzy się wszystko. Zaskakujące jest to, że jeszcze żyję (zważywszy na to, że jestem osobą, która potrafi się zamyślić i wejść w słup). Zaskakujące jest to, że kobiety najbardziej kochają drani. Zaskakujące jest to, że jeszcze czytasz moje odpowiedzi. No i to, że najprawdopodobniej teraz się uśmiechniesz ;) W sumie to, że jest promocja na zielony groszek w Lidlu też jest zaskakujące. Akurat potrzebowałam zielonego groszku!
Dziękuję za wszystkie pytania. Szalenie miło było na nie odpowiedzieć i mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :)
~~ * ~~
Dziękuję Beacie w imieniu swoim i czytelników mojego bloga za niezwykłe interesujący wywiad.
Nagrodę w postaci książki ”Nie dla ciebie” otrzymuje:
izabela81 oraz Wiktoria Guziewicz
Gratuluję i pozdrawiam,
Cyrysia