Wywiad dla 32 liter

Wywiad dla bloga 32-litery-swiatksiazki pojawił się 2 kwietnia 2013 roku tuż po tym, jak autorka przeczytała i zrecenzowała Oko Kanaloa. Do tej pory można go znaleźć na T E J stronie, jednakże ja zapobiegawczo wrzucam go również u siebie :)

Enjoy!

.

Sam tytuł i pseudonim autorki jest bardzo tajemniczy i przyciąga czytelników.
Z ręką na sercu przyznam, że jej powieść jest lepsza  od tych, które podbiły serca milionów czytelniczek!
Ta aż razi oryginalnością ! Oczywiście w pozytywnym znaczeniu.

Miałam szczęście, ponieważ udało mi się porozmawiać z Sir B. Angel.
Udostępnię wam krótki wywiad, jaki udało mi się z nią przeprowadzić.

[P.B.] : Wydaje mi się, że żeby napisać piosenkę, wiersz, książkę, potrzeba „weny twórczej”. Co było Twoim natchnieniem? A może po prostu , pomysł na „Oko Kanaloa” wpadł Ci ot tak do głowy?

[Sir B. Angel] : Wena to taki mały, wredny chochlik – zawsze jest, kiedy jej nie chcesz i znika, kiedy masz na nią ochotę. Oczywiście, że jest potrzebna do pisania. Bez niej ciężko sklecić choćby jedno zdanie. Do mnie wpada najczęściej, kiedy jestem zajęta czymś innym. Kiedy muszę się uczyć do egzaminu, jest wręcz natrętna. Staje mi nad głową z gumowym młotkiem i wali we mnie, drąc się: „Pisz! Pisz! Egzamin poczeka!” ;) Jeśli chodzi o pomysł na Oko Kanaloa, pierwsza iskra padła na palenisko, kiedy usłyszałam „All the right moves” zespołu OneRepublic. Tekst refrenu – oni mają wszystko, a my się pogrążamy. Oni znają wszystkich, a my spadamy w dół. Od tego wyszłam, a pomysł zaczął się rozbudowywać z każdym dniem. Powstały koncepcje, powstały plany, powstali bohaterowie… i wszystko zniszczyli. To niesamowite, oni naprawdę ożyli! Zaczęli się rządzić i robić wszystko po swojemu. Zrujnowali moje genialne plany fabularne i nawet kwiatka nie dali w ramach przeprosin. Oko Kanaloa to ich dzieło. Ja tylko je zapisałam :)


[P.B.] :W każdym bądź razie  wyszło im to świetnie :) Sam pomysł był również oryginalny i tajemniczy, tak jak Twój pseudonim. Zdradzisz choć trochę, co on oznacza?

[Sir B. Angel]: Mój pseudonim powstał już w czasie, kiedy chodziłam do gimnazjum i trzeba było założyć pierwszego maila. SirAngel to połączenie „Sir”, czyli tytułu szlacheckiego, jakim przedstawiali się lordowie (zawsze miałam skłonności do uważania się za jednostkę wybitną :P), z „Angel”, czyli aniołkiem. Ten aniołek też nie wziął się znikąd. Swego czasu wylądowałam w szpitalu i otarłam się o śmierć. Pamiętam, że po przebudzeniu lekarz powiedział mi, że dostałam drugie życie od anioła. Wtedy wiele osób nazywało mnie aniołkiem i stąd przeniosłam określenie na swój pierwszy nick. SirAngel pisała opowiadania na blogach. Trochę osób mnie wtedy poznało i polecało wydanie książki. Można powiedzieć, że Oko Kanaloa jest kontynuacją mojej przygody z pisaniem, więc uznałam, że zamiast imienia i nazwiska, lepiej będzie pasował pseudonim. „B.” po środku dodałam od siebie. To teraz takie popularne, żeby wstawiać wszędzie nadprogramowe literki ;)

[P.B.] : Bardzo współczuję pobytu w szpitalu. Na pewno był to ciężki okres w Twoim życiu.
Pomysły masz bardzo ciekawe. To na pewno zauważyło wielu Twoich czytelników. Bywało czasami tak, że czasami nie mogłaś już niczego wymyślić, żaden pomysł nie przychodził do głowy i miałaś już tego dość ?

 
[Sir B. Angel]: Ja współczuję mojej rodzinie. W tym czasie ja sobie przeleżałam prawie tydzień w śpiączce, a oni zarywali noce, nie wiedząc, co przyniesie kolejny dzień. Ale to na szczęście przeszłość.

Czy bywało tak, że nie mogłam niczego wymyślić? Owszem, zdarzają się zastoje twórcze, kiedy słowa nie chcą przejść przez palce, ale jestem osobą, która raczej cierpi na nadmiar pomysłów. Obecnie w mojej głowie piętrzą się wątki, które poruszę w drugiej części, o uwagę krzyczą te, które swojego czasu doczekają się dopiero w trzeciej części, a dodatkowo szturcha mnie w bok kolejny większy projekt, który już teraz domaga się zainteresowania. Wiele pomysłów, a tak niewiele czasu do pisania! To jest największy ból.

 
[P.B] : Szkoła pewnie również przeszkadzała w pisaniu? Trudno było podzielić i pisanie i naukę, tak żeby i to i to dobrze poszło ?
 
[Sir B. Angel]: W szkole pisało mi się świetnie. Pamiętam, że najlepiej pisało mi się w noc przed jakimś dużym sprawdzianem. Przed matura też mi się świetnie pisało. W wynikach mi to nie przeszkadzało specjalnie. Szczerze mówiąc, nie wiem, jakim cudem zaliczyłam liceum i zdałam maturę z niezłym wynikiem, który pozwolił mi się dostać na politechnikę. Kiedy jednak zaczęły się studia (i pisanie Oka Kanaloa), niestety nauka zaczęła zawadzać. Spędzałam na uczelni dużo więcej czasu, a do tego dojazdy przez całe miasto. Wychodziłam rano, wracałam wieczorem, jadłam i padałam spać, żeby rano znowu się podnieść. To nie wpływało pozytywnie na wenę. Na szczęście istnieją weekendy :)
 
[P.B.] : Niestety są krótkie, ale dobre i tyle, że są. Dzięki nim książki została wydana i już teraz można ją zakupić. Jak zareagowałaś kiedy dowiedziałaś się, że wydawnictwo ją wyda, a ludzie będą mieli okazje ją przeczytać?
 
[ Sir B. Angel] : To było niesamowite. Zwykle na odpowiedź z wydawnictwa czeka się kilka miesięcy, a ja dostałam ją w przeciągu trzech tygodni i to w dodatku dokładnie w dzień moich urodzin. To był piękny prezent! Tak naprawdę do tej pory jeszcze nie dociera do mnie, że wydałam książkę. Jestem oswojona z tym, że ludzie czytają moje opowieści, bo pisałam przez 6 lat blogi, ale to jest pierwszy raz na taką skalę. Pierwszy raz w książkowej formie. Co najwspanialsze, książka jest pozytywnie odbierana, a nie ma dla pisarza większej radości. Tego się nie da ubrać w słowa. Ciężko opisać, jak smakuje spełniające się marzenie, ale to najwspanialsze, co może człowieka w życiu spotkać.
 
[P.B.] : Gratuluję sukcesów!
Rodzina i znajomi pewnie też byli z Ciebie dumni? Jak zareagowali na Twój sukces?
 
[Sir B. Angel] : Och, moja rodzinka była wspaniała pod tym względem! Matula niemal wygnała mnie z domu, krzycząc, że tylko marnuję czas i pieniądze, bo w naszym cudownym kraju już prawie nikt nie sięga po książki. Braciszek również mnie wspierał. Obiecał zostać pierwszym „hejterem” i zbierać ludzi, którym Oko Kanaloa się nie spodoba. Będzie im przewodził i gnębił mnie za wszystko, co da się wytknąć (ale opowieść jest tak wspaniała, że nie ma się do czego przyczepić! ha!). Siostrzyczka z kolei przyjęła inną taktykę – po prostu przestanie się do mnie przyznawać, jeśli to nie będzie bestseller (więc ludzie, pomóżcie, bo stracę ukochaną siostrzyczkę!). Tak naprawdę największym wsparciem okazał się ojciec. Podobnie jak reszta rodziny, nawet jednego zdania nie przeczytał z moich opowieści, ale jako jedyny stwierdził, że skoro ja uważam to za coś dobrego, to wierzy mi na słowo (co jest oczywiste, bo moje słowo zawsze jest przemyślane, idealnie wyważone i można je uznać za aksjomat! :P). Był też pierwszą osobą, która pchnęła mnie do wydania książki. Wziął patyka i zaczął mnie szturchać, natrętnie powtarzając: „Wydaj! No wydaj!”, kiedy we mnie jeszcze górę brała niepewność.

Na szczęście wsparli mnie wspaniali przyjaciele – Ala i Ania towarzyszyły mi od początku przygody z pisaniem i czytały każdy mój tekst. Ich wsparcie pomagało mi od początku i wiedziałam, że mogę na nie liczyć. No, może ździebko się zawiodłam, kiedy poprosiłam Alę o recenzję. W tej kwestii zaskoczył mnie były chłopak. To facet, który jedną książkę potrafi „czytać” ponad rok, a w wypadku Oka Kanaloa, pochłonął opowieść za jednym zamachem, chciał więcej i w dodatku napisał mi recenzję. Byłam w wielkim szoku!
Zaskoczyli mnie też znajomi, którzy na każdym kroku wypytują, kiedy w końcu książka będzie dostępna. Spodziewałam się czegoś w stylu: „Książka? O, fajnie…” i tyle, a tymczasem wszyscy wokół wypytują o szczegóły i są zainteresowani całą opowieścią. Specjalne podziękowania należą się Ani, która wymyśliła genialny sposób na wprowadzenie Oka Kanaloa do każdego domu w Polsce. Otóż, proszę Państwa – książki najlepiej kupować hurtowo (bo taniej), a później nie trzeba się martwić o prezenty! Dobra książka to idealny prezent dla każdego na każdą okazję! ;) Jeśli osoba obdarowana przeczyta Oko Kanaloa, to na pewno jej się spodoba i zapragnie rozpowszechniać książkę dalej. Wkrótce kanaloamaniacy zawładną całą Polską! ;)

 
[P.B.] : Wiele osób próbuje sił w pisaniu zaczynając od blogów. Masz dla nich jakieś rady? Jakie były Twoje początki?
 
 [Sir B. Angel] : Myślę, że to dużo lepszy start, niż pisanie do szuflady. Moim zdaniem tylko krytyka pozwala się rozwijać. Na blogu od samego początku trzeba się oswoić z myślą, że każdy może przeczytać to, co piszemy, a to pomaga na dalszych etapach. Dobrze jest nawiązać kontakt z innymi piszącymi i wzajemnie dawać sobie wskazówki. Ja również zaczynałam od blogów. Pisałam je niemal 6 lat. Przez ten czas, w każdej możliwej okazji, narażałam się na krytykę. To bardzo ważne, żeby nauczyć się przyjmować krytykę, a jednocześnie zacząć odróżniać puste słowa, od konstruktywnych opinii. Inaczej można szybko zacząć tracić wiarę w siebie. Jakie mam rady? Duuuużo czytać i jeszcze więcej pisać. Tylko w ten sposób można wyrabiać warsztat i swój styl. Szczerze radzę też nie wzorować się na nikim, bo to wchodzi w nawyk. Zamiast próbować tworzyć coś podobnego do historii, która nas urzekła, twórzmy po swojemu.
 
[ P.B.] : No właśnie… Oryginalność to podstawa! Tobie się to udało. 

A jak z pisaniem kolejnej części „Oko Kanaloa” ? Kiedy możemy się jej spodziewać?

 
[ Sir B. Angel] : Oko Kanaloa w założeniu początkowym miało być trylogią. W planach są więc dwie kolejne części. Druga to Oko Kanaloa: Tajemnica Ducha. W mojej skromnej opinii, ta część jest jeszcze lepsza. Zawiera jeszcze więcej akcji i tajemnic, a do tego odkrywane są wątki, które zostały delikatnie dotknięte w pierwszej części. Podejrzewam, że na tym etapie, jeszcze nikt nie jest w stanie się domyślić, co wyniknie później. Jestem w trakcie pisania i myślę, że wkrótce skończę. Zostaje tylko kwestia wydania. Sam proces wydawniczy trwa około sześciu miesięcy. Zanim jednak będzie mógł się rozpocząć, liczba sprzedanych egzemplarzy pierwszej części musi osiągnąć magiczną granicę. Dopiero wtedy wydawnictwo podpisze ze mną umowę na kontynuację. Jeśli więc stałby się cud i Oko Kanaloa stałoby się bestsellerem w ciągu miesiąca, kontynuacja ujrzałaby światło dzienne pod koniec roku. Niestety najprawdopodobniej trzeba będzie na to dłużej poczekać.
 
[P.B.] : Życzę Ci ogromnych sukcesów, ponieważ zasługujesz na to! Już nie mogę się doczekać kolejnych części. 

Bardzo dziękuję, za udzielenie wywiadu.